To chyba zbliżający się dzień Wszystkich Świętych powoduje, że myślę o tych, którzy odeszli. A może to strach, że to może nadejść o każdej porze? Może trafić jak grom, we śnie, w drodze do pracy, w chorobie, ale i bez niej…
Sama nie wiem co mną rządzi, ale myśli me przepełnione są jakimś dziwnym żalem, strachem, obawą.
W głowie gdzieś głęboko mam tych znajomych i nieznajomych, którzy odeszli zdecydowanie za szybko. Znajomych, obcych, znanych tylko z gazet i ekranu telewizora.
Tych, którym nie udało się dojść do lat dorosłości. Historie śmierci dzieci i młodzieży płynące z ekranu, wyciskające łzy i rozrywające serca rodziców. Bolesne do szpiku kości, do granic obłędu dotykające nawet obcych.
Ci młodzi ludzie, którzy mieli zostać architektami i sprzedawcami. Kierowcami i lekarzami. Mieli nosić porwane jeansy i palić papierosy za garażem ojca. Śmiać się w głos na ulicy i szaleńczo całować w parku.
Jakaś nieludzka moc zabrała ich, zostawiając tylko żal i popękane serca. Serca, które nigdy się nie zrosną i nigdy nie będą już takie same.
Myślę z wielkim żalem tez o tych, którzy nie zdążyli powiedzieć swojemu dziecku „Dobranoc” w dniu jego pierwszych urodzin. O mamach i ojcach.
O tych, którzy mieli jeszcze tyle do zrobienia i przekazania. Mieli tyle do zbudowania i nauczenia. Zaczęli swą najważniejszą rolę życia, rolę rodzica, ale ktoś im ją bezzwrotnie odebrał.
Wyszarpał, zniszczył, podeptał. Obrócił w proch.
Myślę o tych, którzy nie zdążyli pójść na pierwszą wywiadówkę.
O tych, którzy mieli wpoić swoim dzieciom bezcenne wartości.
O tych, którzy mieli powiedzieć, że ogień parzy, a gwiazdy świecą nocą.
Nie będzie im to dane.
Całkowicie nie mogę pogodzić się z niesprawiedliwością, która dosięgnęła te dzieci, które muszą żyć bez rodzica, bez jego wsparcia i miłości.
Nie mogę pogodzić się z niesprawiedliwością, która zabrała dzieci swoim rodzicom, pozostawiła popękane serca.
Został tylko ogrom pytań. Niedomówień. Żalu.
Zostało współczucie.
Ból ustawiczny i potężniejszy niż rany,gdy wkroczy czasowa anormalność.Zawsze głęboki żal…… w jej naturalnym biegu.
PolubieniePolubienie