Moje dzieci w minionym roku sporo chorowały, szczególnie na przełomie listopada i grudnia.
Katary, niekończące się kaszle trzymały się ich do stycznia. Noce przerywane duszącym chechłaniem oraz skokami temperatury. I masa innych…
Staram się dmuchać na zimne, ostrzegać przez gadaniem na mrozie. Wciskać podkoszulek w spodnie. Naciągać czapkę na zatoki. Prosić, aby spodnie były wsadzone w kozaki – bo przecież zawieje nóżkę…
I tak każdego dnia kiedy to powtarzam, oni mówią „Wiemy, wiemy” i mi się serio wydaje że oni wiedzą.
Rano upominają się kiedy zapomnę o „syropie, żeby być zdrowym” patrz: tranie.
I serio wydawało mi się, że świadomi są tego o co ich proszę.
O ja głupia. O ja naiwna. O ja matka.
Odbieram dzieci z przedszkola. Na dworze mróz, prószy śnieg.
– Mamo dziś nałożyłam rękawiczki i Pani mi pomogła wsadzić podkoszulkę w spodnie – mówi córka
– Mamo, a ja sam nałożyłem czapkę i rajtuzy pod dresy – chwali się syn
– Jejku, wspaniale, o wszystkim pamiętaliście, jestem z Was dumna – mówię i serce mi rośnie – Wiecie też, że na mrozie nie można za dużo krzyczeć i mówić? – upewniam się
– Taaak, taaak – potakują lekko znudzeni
– Mamo, a wiesz że śnieg jest mokry – pada pytanie
– No tak, wiem – odpowiadam na szybko
– Bo jak dziś byliśmy na dworze, to ja nie rozmawiałam, ale sprawdzałam właśnie jaki ten śnieg jest mokry – mówi córka
– Tak, ja też sprawdzałem – potwierdza syn
– A jak to sprawdzaliście? – pytam zdziwiona
– No po prostu na spacerze cały czas szliśmy o tak i śnieg spadał nam na język, wiesz? – otwierają szeroko buzie, wywalają jęzory na wierzch i pokazują mi jak to super jest, kiedy płatki śniegu spadają prosto do buzi.
Patrzę na nich i moje poczucie misji tłumaczenia kwestii noszenia czapek, unikania zapalenia zatok, walki z ropnymi gilami trwającymi 23 dni, a nie 7 jak to zwykły mawiać nasze babcie – właśnie pada w gruzach.
– I mówicie, że nie rozmawialiście na dworze tak? – dopytuję
– No nie, bo jak mieliśmy otwarte buzie, to się już nie dało – odpowiada córka
– Tak, to się już nie dało – potwierdza pewnie i spokojnie syn i wywala jęzor na wierzch…