Lena pierwszy raz pojechała z przedszkolem na wycieczkę. Niby raptem 40 kilometrów w jedną stronę, niby tylko pół dnia, ale wycieczka to wycieczka. Będzie oglądać wystawę klocków Lego.
Rano zabrała kanapkę, wodę i cała w skowronkach pognała do przedszkola.
Po powrocie wypytuję ją jak było.
– No fajnie było, widziałam taką karuzelę co się kręciła, była też taka farma ze zwierzętami. Widziałam takiego dużego, czarnego stwora z Gwiezdnych Wojen. I takiego robota też. A najbardziej to mi się podobało takie Lego Siti, wiesz ale nie takie dla chłopaków, tylko takie dla dziewczyn. To było najfajniejsze. I jeszcze tam był plac zabaw wiesz i my tam mogliśmy się bawić takimi plastikowymi klockami. I jeden chłopak mi zabierał, i ja się wcale nie bałam, żeby podejść do obcej pani i jej powiedzieć „Proszę Pani ten chłopiec nam wyrywa klocki”. I było fajnie, bo jedliśmy tam kanapki przy takich stolikach, a Marta dała mi serwetkę z aniołkiem, a ja dałam jej mokrą. Bardzo mi się podobało, bo też przyciskaliśmy w takie przyciski i był tez taki statek duży.
– A co Ci się podobało najbardziej? – pytam
– Ale tak najbardziej, najbardziej? – upewnia się Lena
– No tak. Jakbyś miała wybrać jedną rzecz.
– Mmmm. No mmmm… Jeśli jedną rzecz tylko to….
– No? – dopytuję
– Jazda autokarem z pasami! To było najfajniejsze!!!!
🙂 🙂 🙂