Siedzimy w pobliskiej restauracji.
Każdy zamówił już swoje dania, tata coś z dań polecanych przez szefa kuchni, dzieciaki swój standard, ja czekam na moje ulubione smaki. Popijamy herbatę zimową, soki…
Pan kelner w końcu przynosi nam talerze, każdy zaczyna smakować swoich wyborów. Wspaniale jest nie musieć gotować – myślę sobie 🙂
Lena prosi abym dała jej troszkę ryżu od siebie. Częstuję ją.
– Lenka a chcesz spróbowac mojej ryby? – pyta tata
– A co to jest za ryba? – pyta zaciekawiona i przypatruje się talerzowi
– Tuńczyk – uświadamia tata
– Mmm – myśli Lena – wiesz co, nie dziękuję, raczej nie lubię jedzenia dla kotów.
🙂 🙂 🙂
Salwy śmiechu przy naszym stoliku! 🙂