Szukamy jakiejś restauracji na popas w trakcie trwania ferii. Ogłaszam rozglądanie się za czymś fajnym.
Córka ma Lena krzyczy:
– Mamo, tu jest napisane, że lokal jest klimatyczny!
– O! To może zajrzyjmy – mówię – bo skoro klimatyczny to pewnie w środku przytulnie, może nawet kominek jest.
Napijemy się zimowej herbatki z goździkami, ogrzejemy. Będzie pachniało pomarańczą i gorącą czekoladą. Już się rozmarzyłam. Musimy tam wstąpić!
Wchodzimy, rozglądamy się. Szału nie ma. Dość surowo, klasycznie raczej niż ultra przytulnie.
Patrzę na szybę z naklejką:
„Lokal klimatyzowany”.
Aha, no to odnaleźliśmy nasz klimat 🙂