Po dniach spędzonych 24/7 sami ze sobą, odcięciu od świata, śledząc newsy w internecie i TV, wychodząc do miasta tylko po niezbędne rzeczy do przeżycia i przerabiając materiał szkolny dla 1 i 2 klasy szkoły podstawowej, wiem jedno.
Jak już ten pył opadnie, jak już zaczniemy się wznosić z popiołów,
jak wylegniemy szumnie na ulice i może w końcu nie będziemy bali dać sobie przyjacielskiego „buzi” na przywitanie.
Jak będziemy (mam nadzieję) bardziej umieli docenić wcześniejszą normalność, w której żyliśmy, obawiam się, że przyjdzie nowe…
Obawiam się, że przyjdzie era lęku czy aby TO nie wróci.
To lub cokolwiek innego, co tak szybko i łatwo umie zburzyć nasz spokój.
To coś, co jest niewidzialne, a jednak wywołuje lęk przed sobą.
To coś, co ma nad nami władzę bez znaczenia na naszą zasobność portfela, religię, kolor skóry i wykształcenie.
Nie jestem lekarzem, ani żadnym autorytetem w tej dziedzinie, staram się odcedzać fakty od newsów, które nas straszą. Jestem tylko i aż mamą. Przyszła do mnie taka refleksja, kiedy moje dziecko podczas szkolnej kwarantanny, która trwa obecnie w całej Polsce, dostało temperatury i bólu ucha, kiedy ze łzami w oczach podeszło do mnie i zapytało:
– Mamo, czy ja mam wirusa?
Zdałam sobie sprawę, że ten lęk dotyka każdego z nas. Każdego w innym stopniu, bo nasza odporność na bodźce zewnętrzne i nasza wrażliwość jest inna.
Obym się myliła, bo akurat w tym momencie bardzo bym chciała, ale przeczuwam, że kiedy zaczniemy wracać do normalności, zdecydowanie wzrośnie popyt na terapeutów, psychologów i psychiatrów.
Mam takie smutne przeczucie, że to nie skończy się tylko na zubożeniu gospodarki i problemach finansowych wielu firm, ale też na naszych wewnętrznych lękach, ukrywanych strachach, które miały podatny grunt, aby właśnie teraz wykiełkować i nami zawładnąć.
Nie wiem czy łatwo odejdzie od nas natręctwo mycia rąk po 30 razy dziennie.
Nie wiem czy nie będziemy mieli lęku społecznego, a na każdą osobę, która kichnie będziemy patrzeli z podejrzeniem.
Nie wiem też czy nie będą nas spotykały częściej napady paniki związane ze wspomnieniami tego, co teraz jako społeczeństwo przechodzimy i póki co nie znamy jeszcze finału tej nierównej rozgrywki.