
Koleżanka stara się przypomnieć mi znajomą z czasów podstawówki. Opowiada, że no wiesz nosiła takie włosy, a jej mama to tam pracowała, a że okulary czy też może ich brak, że plecak, że chuda, że szyja i że buty jakieś, że tu mieszkała, a potem tam. Ni cholery nie kojarzę o kim mowa, ogólnie mam słabą pamięć, skleroza, zero skupienia na szczegółach, wyparte niczym trauma. I śmieję się, że kurczę no nie kojarzę, że nie ma siły żebym skumała, powiązała fakty, więc odpuszczam. Mózg jak popiół. Kaplica.
– A ciekawa jestem swoją drogą jakbyś mnie opisała, taką z czasów podstawówki, gdybyś miała potrzebę? – rzucam z ciekawości
– No jak to jak!? Dobrze się uczyła, miała przesadnie puszyste włosy i zawsze wybierali ją ostatnią do drużyny na lekcji wfu.
I dziękować Bogu za dystans, bo pewnie 20 lat temu bym się obraziła, dziś rechotałam ze śmiechu jak żaba. Ciężko się z nią nie zgodzić 🙂